Jakie wielkie i brudne - Gustaw patrzy
na swoje ręce i szybko odkłada kawał
chleba. Kopał dzisiaj rów ochronny;
zbiera się na deszcz i nie ma co czekać.
Jest brudny i zmęczony, a chleb taki
czysty.
Hop,
hop, żołądku, musisz zaczekać!
Gustaw urządza kąpiel i wielkie pranie!
Ciało wyszorowane piachem szorstkie
i czerwone, jeszcze trzeba brodę rozplątać,
włosy palcami rozczesać. Ile to przy jednym
człowieku
roboty - denerwuje się Gustaw.
Ubranie schnie na gałęziach; wygodnie ci
z
tą nagością, bezwstydo - oj, ale dobrze!
Bieli się na trawie jak chleb i wyciąga
po
niego rękę, urywa po kawałku - smakuje
mu
ta czystość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz