niedziela, 22 marca 2015

Bez wyjątków

Tutaj nie ma pieczęci, pięter, zaginął zbiór
odcisków, piętno stało się niewyczuwalne.

Klinika otwarta aż do odwołania -  nęci
popaprańców, nobliwych, czasem wiarołomnych,
a każdy z nich ma prośbę: mów o mnie męczennik.

Schodzą się umorusani chłopcy z gwiazdami
szeryfa, przerażone dziewczynki z lalkami,
którym nagle zapadły się szklane oczy.

Starość musi tutaj stać w kolejce -  nie jest
przywilejem, ale nie narzeka,  bo nigdzie
się nie śpieszy; siadła grzecznie i rozdaje listę
zaginionych dzieci - niemą prośbę o wsparcie.

Młodość przyszła z ciekawości, ciężko oddycha
i dodaje sobie lat. Jeszcze nie wie, że w tym
eksperymencie będzie materiałem wyjściowym.
Zostaną blizny, ale to jedyna metoda naturalna.
 

Wszystko skończy się, zanim cokolwiek zacznie,
z czymś na sen wymiesza się ból, wniknie bez
pytania i warknie:  dłużej śnisz, dłużej pożyjesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz